Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zawody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zawody. Pokaż wszystkie posty

10 kwietnia, 2019

Bajka Kosaćców (Kwiatowe bajki 19.)




Mieszkańcy wysp archipelagu Bajka na Raz po prostu oszaleli na ich punkcie. Nie było nikogo, kto by choć raz nie zagrał w którąś z kultowych gier planszowych braci Kosaćców. Irys był genialnym strategiem. Obmyślanie nowych fabuł, nie było dla niego żadnym problemem. Osa za to, potrafił przekonać wszystkich, że tylko te gry uczynią każdego gracza mądrzejszym i szczęśliwszym, bez dwóch zdań. Taki zespół był skazany na sukces. 

Od kiedy wydali grę „Podbij Mgławicę Irys” nie było takiej wyspy na Archipelagach Szafirowego Jeziora, na której nie powstałby klub miłośników tej planszówki. Rozgrywki w błyskawicznym tempie objęły rywalizację wysp, potem archipelagów, na koniec sam Malachitowy Król ogłosił, że obejmuje swoim patronatem finał bajkańskich rozgrywek. Czy to królewski patronat wzbudził tyle emocji? Troszkę pewnie tak, ale najważniejszy powód był inny. Oczywiście, chodziło o nagrodę dla zwycięzcy. Wymyślił ją Cyfryzator Koronny razem z Dzwonkiem Polnym Tifo. Odkąd działała archipelavia, każdy mógł swobodnie podróżować od bajki do bajki. Jednak jedynie Cyfryzator miał odpowiednie klucze, które pozwalały opuścić Archipelagi. Trudno się dziwić, że nagroda w postaci podróży w okolice Mgławicy Irys zrobiła potężne wrażenie. 

Finały miały się odbyć w sierpniowy czwartek, na nowej bajkańskiej Wyspie Gier Planszowych. Główna Siedziba Kosaćców miała kształt kostki do gry, dziedziniec, jak można się było spodziewać, był wielką szachownicą. Gracze zjawiali się w tym wyjątkowym miejscu od rana. 

Wielka sala rozgrywek finałowych przypominała amfiteatr grecki. Dość liczni, jak na tę porę dnia, widzowie siedzieli półkoliście, oczekując na rozpoczęcie rozgrywek. Na wielkich telebimach widać było zbliżenia przygotowanych plansz. Nad nimi zawisły hologramowe pionki, które przesuwały się automatycznie, stosownie do ilości wyrzuconych oczek. Dla komfortu zawodników widownia została ukryta za magicznym wodospadem, widocznym tylko z poziomu stanowisk do gry. W centralnym miejscu stał sejf z bezpiecznymi kostkami, które miały tyle kolorów, ile barw mają korony płatków, wielkiej rodziny Kosaćców. 

Kiedy publiczność wypełniła widownię, a kamery błysnęły światełkami gotowości, Malachitowy Król przemówił. Jego głos niósł się na wszystkie archipelagi. Gracze stali przy swoich stanowiskach. Król dał znak, by otworzyć sejf z kostkami do gry. Kamery pokazały ten moment na zbliżeniach i… Sejf okazał się PUSTY! Syreny alarmowe wrzasnęły, a kamery ustawione na całej wyspie od razu wychwyciły miejsce, w którym znajdowały się oznakowane specjalnym kodem cyfrowym zguby. Zobaczyli to wszyscy! Brązowy ktoś w liliowej tunice pędził do szafirowego brzegu, gdzie kołysała się zacumowana motorówka. W plecaku porywacza błyszczały seledynowym światłem bezcenne kostki. Cyfryzator Koronny nie zdążył nawet wpisać kodu odzyskiwania utraconych rzeczy, a przestępca już stał na środku sali rozgrywek finałowych, niepewnie poprawiając przekrzywioną peruczkę. To malachitowy Król sprowadził go błyskawicznym zaklęciem. Zebrani widzowie krzyknęli jednym tchem! To Ficu! Skorek był oszołomiony tempem zdarzeń, tak że nawet nie protestował, gdy oddział Ważek pod wodzą Donata zabierał go na Wyspę Wyrzutków. 

Po pełnym grozy początku, finały przebiegły bez zakłóceń. Kolejne tury rozgrywek wieńczyły swoimi występami połączone chóry Słowików, Szczygłów i Szpaków. Zwycięzcą został genialny Ziemowit Wit z Wyspy Magicznego Zamku. Tego nikt się nie spodziewał, gdyż faworytem był Tulipan Tuli- najlepszy dotąd bajkański gracz. 

Dziełem braci Kosaćców „Podbij Mgławicę Irys” zainteresowali się też ludzie, co było zrozumiałe, gdyż nie było dotąd we wszechświecie równie emocjonującej gry. Relację z wycieczki Wita do Mgławicy Irys pokazały wszystkie telewizje bajkańskie, ziemskie i kosmiczne. Bez wątpienia cały wszechświat mówił tylko o tym wydarzeniu.

Bajka Jaskrów (Kwiatowe bajki 17.)





Nun i Lus byli nieprawdopodobnie wysportowani. Codziennie kilka godzin ćwiczyli, by nie stracić kondycji. Nie mieli z tym większych problemów, bo ich pasja była też ich pracą. Prowadzili najlepszą na archipelagach Szafirowego Jeziora siłownię „Kier”. Zjeżdżali się na treningi pod ich okiem Bajkanie z najdalszych wysp. 

Nun miał ksywkę Żabka i uwielbiał popołudniowe wyprawy nad jeziorko, gdzie całkiem charytatywnie pracował jako ratownik wodny. Pływał naprawdę doskonale. Do tego zawsze się uśmiechał, więc roztaczał wokół siebie słoneczny blask przyjaznej radości. Z Lusem było podobnie. 

Kiedy wiosną pojawiły się po raz pierwszy nad jeziorem pod okiem pani Kaczorowej małe Kaczuszki, Nun zachwycił się ich umiejętnościami i nazywał swoimi „Kwaczuszkami”. Były malutkie, żółciutkie i tak puszyste, że chciało się je pogłaskać. Tych Kwaczuszek było siedem. Zawsze dreptały do wody w tej samej kolejności: Mania, Frania, Kasia z Józią, Marysia z Antosią i Karolek. Jaskry pływały razem z nimi, rzucały do wody duże koło ratunkowe, a Kwaczuszki: Mania, Frania, Kasia z Józią, Marysia z Antosią i Karolek wskakiwały na nie i bawiły się w podróżowanie statkiem. Czasem Lus ustawiał w wodzie wielką, błękitną zjeżdżalnię i Mania, Frania, Kasia z Józią, Marysia z Antosią i Karolek urządzali sobie zawody, które z nich najdalej wyskoczy w górę. Bywało, że do tych skoków przyłączała się pani Kaczorowa, szczególnie, gdy było upalnie. 

Pewnego razu Nun i Lus dostali zaproszenie na zawody pływackie. Od razu się zgłosili. Rodzice Kwaczuszek również postanowili zapisać swoje pociechy: Manię, Franię, Kasię z Józią, Marysię z Antosią i Karolka- w kategorii: sztafeta pływacka. Wszyscy trenowali z zapałem. Trenowały też Żabki i Szczupaki. Nun i Lus wszystkim pomagali w przygotowaniach. 

W dniu zawodów wszyscy razem udali się motorówką Jaskrów na wyspę Ulin w Archipelagu Kwitnącego Zdrowia. Państwo Kaczkowie zajęli się sprawami organizacyjnymi i dokumentacją wyprawy. Na niezliczonych fotografiach pani Kaczki znalazły się przede wszystkim jej Kwaczuszki: Mania, Frania, Kasia z Józią, Marysia z Antosią i Karolek. Pod koniec zawodów wszyscy przeżyli chwile grozy. Żabka Ana pośliznęła się na miejscu startowym i zamiast wskoczyć do wody, klapnęła na ziemię. Jaskry natychmiast udzieliły jej pomocy. Niestety, nóżkę Any trzeba było unieruchomić, ale Żabka nie martwiła się, bo już wcześniej zdobyła medal zespołowy w kategorii- balet wodny. W sztafecie pływackiej, Kwaczuszki: Mania, Frania, Kasia z Józią, Marysia z Antosią i Karolek zwyciężyły z ogromną przewagą. Okrzyknięto je Sportowym Odkryciem Sezonu. Wprawdzie Karolek rozpłakał się przy wręczaniu medali, bo krążek wydał mu się nie dość błyszczący, ale Jaskry przesłały na medal nieco swojego blasku i Kwaczuszek się uspokoił, a dekorowanie zwycięzców przebiegło sprawnie i zakończyło się bez kolejnych niespodzianek. Lus w imieniu właścicieli siłowni „Kier” ogłosił, że zaprasza wszystkich, całe rodziny, na wspólne ćwiczenia pływackie na ich Jeziorze Kaczym na Wyspie Jaskrów, oczywiście. 

Na zakończenie tego udanego dnia, Żabki i Kwaczuszki wspólnie zaprezentowały pokaz baletowy, w którym solówkę gościnnie zapląsał Szczupak Paki. Od razu stał się idolem dosłownie wszystkich, rozdawał autografy, a z Manią, Franią, Kasią z Józią, Marysią z Antosią i Karolkiem, których przecież dobrze znał z Wyspy Jaskrów- zrobił sobie selfi. 

Czy jest coś, co może bardziej uszczęśliwić każdego mieszkańca Archipelagów Szafirowego Jeziora, niż aktywność sportowa? Jaskry były pewne, że nie! Sport, to przecież takie fantastyczne czary!