Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smocze bajki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smocze bajki. Pokaż wszystkie posty

09 kwietnia, 2021

Bajka smoczego tańca (Smocze bajki 2.)


Niuńka i Lilka wylegiwały się na słońcu. Niuńka polerowała pazurki, żeby w tańcu błyszczały jak stal.

-Dlaczego Smofesor robi jakieś tajemnice?- myślała na głos Lilka. Tylko narady, spotkania i szepty…

-Ojoj, daj spokój! -wrzasnęła w przelocie Malina. -Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie! Teraz ćwicz, zamiast paplać!

-O, przepraszam, ja nie paplę, ja kontempluję ważne sprawy… - odparła urażona Lilka.

-Czemu plujesz? -zapytała zdumiona Niuńka, która była zajęta sobą i nie przysłuchiwała się uważnie  rozmowie przyjaciółek.

-O masz!- jęknęła Lilka. Nie pluję, tylko kontempluję, rozmyślam, analizuję, rozważam…

-No wystarczy, już daj spokój, zrozumiałam- odrzekła nieco urażona Niuńka. Spojrzała w górę na szalone piruety, nurkowanie i korkociągi Maliny. Musiała przyznać, że nikt nie dorówna przyjaciółce. Była świetna. I jakby spojrzeć na to z boku, to nawet dość groźnie się prezentuje. Niuńka nerwowo kończyła polerowanie pazurków i miała zamiar też poćwiczyć podniebne akrobacje.

Aż tu nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się na ich Wzgórzu Trzech Smoczyc Starszy Gołąb Pocztowy Maniek. -Cześć dziewczyny, wrzasnął jeszcze w locie. -Mam przesyłeczkę! -Plissss! I zrzucił wprost do rąk Niuńki dość dużą, turkusową kopertę. W zasadzie to ciemnoturkusową. Wszystkie trzy głowy smoczyc natychmiast pochyliły się nad listem.

-Od kogo to?- dopytywała się zdyszana Malina.

-Chwila, muszę otworzyć- nie?- denerwowała się Niuńka, bo nie lubiła, gdy ją ktoś popędzał. Ale żeby było szybciej, rozerwała kopertę i zaczęły czytać.

-No tak!

-Super!

-Tego nam było trzeba!

-Jesteśmy uratowane!

-Do dzieła, dziewczynki!

I wszystkie trzy wzbiły się w niebo. To co pokazały, zaparło dech w piersiach wszystkim wełniankom. Najpierw pędziły za sobą i miotały zapalarkami. Potem jedna udawała, że jest trafiona, wykonywała kilka koziołków w powietrzu, lądowała na łączce, zjadała złocisty kwiatek rosnący tylko na ich wyspie i znowu wzbijała się w powietrze. Gdy trzeci raz została celnie zaatakowana, tuż nad ziemią znikała i już się nie pojawiała. Ostatnia na polu walki, a raczej tańca, otrzymywała koszyk złotych kwiatów, który niby to sam do niej podpływał, ale tak naprawdę taszczyła go niewidzialna przyjaciółka. Zwyciężczyni pożerała kwiaty, ryczała, rozpościerała skrzydła i biła nimi na znak zwycięstwa, a jej łuski błyszczały szczerym złotem. W tym blasku rozpływała się i to był koniec pokazu.

-No super to Olaf wymyślił! Chyba same nie wpadłybyśmy na ten pomysł z trzema życiami!- zachwycała się Malina.

-Z tego co słyszałam, to on tego nie wymyślił, tylko ludź, z którym mieszka.

-Nie ludź, tylko człowiek… poprawiła Lilka.

-Ludź- Olaf tak mówi, a on wie najlepiej! W końcu zna ludziów!

-No nie wiem- mruknęła zrezygnowana Lilka, ale słyszałam, że ten c-zł-o-w-i-e-k podobno zna jakieś tajne sposoby walki przetrenowane w grach.

-W jakich grach? W bierkach ani w chińczyku nie ma nic o walkach- jęknęła Niuńka.

-Za dużo myślisz Niuńka, krzyknęła Malina i wzbiła się w powietrze.

06 kwietnia, 2021

Bajka Smoczego Drzewa (Smocze bajki 1.)

-No to klops… -jęknął Strachuś.

-No, klops- potwierdziła Niuńka.

-To wszystko przez Wawelskiego! Zachciało mu się owieczki porywać i na naszej wyspie osiedlać…

-Ale to ci ludzie jacyś mało kumaci! Wyobrażać sobie, że ktoś pożre wełnianę z kopytkami? Też coś! - wymądrzał się Smobas.

-To prawda, narobił nam bigosu! Cała wyspa aż się roi od jego przyjaciółek, gdzie się nie obejrzysz, wełnianka strzyże trawnik!

-Nie narzekaj Człapuś, nie musisz sam dbać o zieleń, a przecież wszyscy wiedzą, że ostatnia prawdziwa kosiarka odfrunęła z naszej wyspy jakieś 1000 lat temu!

-No fakt!

-My tu o owieczkach, a lada moment nad naszym Smoczym Drzewem zawiśnie baalot z Ziemianami żądnymi odkryć kryjówkę strasznych smoków!

-Wiem, - wrzasnął Bombasek- zrobimy sobie z gałęzi straszne kły i stoczymy w powietrzu walkę, żeby mieli dowód, że jesteśmy naprawdę przerażającymi smokami... odlecą wtedy ze strachu!

-A kto niby miałby walczyć? Spytał Smofesor. Jesteśmy łagodnym, rodzinnym gatunkiem i co najwyżej moglibyśmy na ciasto marchewkowe ich zaprosić.

-Ja mogę dla nich zatańczyć- zgłosiła się Malina.

-I ja! – krzyknęła Lilka.

-Moi państwo, - rzekł cicho Smofesor- to jest chyba myśl! Ludzie nigdy w życiu nie odróżnią smoczego tańca od walki, a jeszcze gdy Malina użyje swojej zapalarki, sukces murowany!

No i wszystkie smoki zaczęły wiwatować, cieszyć się i z tej radości zaśpiewały swoją ulubioną piosenkę:

Kiedy smutek cię obrasta,

Smoka wezwij, no i basta!

W mig rozproszy smutki twe,

Bo smok szczęścia wszystkich chce!

I tak wesoło śpiewając, smoki objadały się galaretką owocową i marmoladkami w cukrze, grały w koci-koci łapki i robiły na zimę wełniane szaliki dla wszystkich stworzeń na wyspie, a muszę dodać, że robótki ręczne były ich pasją.

Późnym wieczorem, Człapuś, Smofesor i Chlapacy odbyli tajną szafirnetową konferencję z Kocurką i psem Olafem. O czym radzili, nikt nie wiedział, bo owce już spały, a reszta smoków grała w chińczyka i bierki…