Czarnielot stał się celebrytą Ptasiej Wyspy. Wyparowała gdzieś jego dawna skromność i życzliwe usposobienie. Nigdy nie starczało mu już czasu dla Płaskuszka, który był jego przyjacielem od zawsze. Miał teraz inne zajęcia. A to selfi z Sikorczankami, a to śniadanko u państwa Boćkleków, to znów spotkanie z drużyną fruwaczy i tak bez końca.
Ptaki szeptały po kątach,
powtarzając historyjki o wyskokach Czarnielota. Cały Szafirnet huczał od plotek
na temat właściciela purpurowego dzioba.
On jednak nic sobie z tych plotek nie robił. Drwił z tych, którzy go
podziwiali. Nawet do babci przestał dzwonić.
Szczególnie lubił krytykować
wygląd innych ptaków. Obraził Szarolotkę, nazywając ją brzydką i nudną.
Doprowadził do łez Puchawa, pękając ze śmiechu na widok jego okularów w czarnej
oprawie. A ulubioną rozrywką stało się dla niego naśladowanie lotu Piórchotka.
Rechotał, że domowa gęś lepiej sobie radzi w powietrzu, a i Kocurka pewnie by
wyżej latała… Piórchotek był w rozpaczy, cała wyspa się z niego naśmiewała… Co
tam wyspa! Cały archipelag kpił w najlepsze…
Któregoś dnia, pan Sztachetka
zauważył, że pióra Czarnielota zamilkły. On sam nawet tego nie zauważył.
Zorientował się, że coś jest nie tak, gdy pewnego ranka stanął przed lustrem i ujrzał lewe skrzydło
zupełnie pozbawione cudownych, kolorowych piór.
Natychmiast pofrunął ku wzgórzu
Lisi-Alisi, ale jego lot był nierówny i bardzo męczący. Zasapany i wściekły
wylądował u drzwi. Od progu wrzasnął:
-Składam reklamację! Niczego nie
umiesz! Twoje pióra zniknęły!
Alisia stała niewzruszona.
-Mój drogi Czarnielocie, czy
pamiętasz, co powiedziałam ci, gdy opuszczałeś mój salon?
-Pewnie! Że wyglądam magicznie!
- No właśnie, magicznie! Jednak
moja magia nie chce za nic zostać z kimś, dla kogo przyjaźń nie ma wartości, kultura
jest zbędna, a dokuczanie innym- to rozrywka.
-Poprawię się, jeśli tylko o to ci
chodzi…
-Tylko o to? Aż o to? Żegnaj Czarnielocie, miałeś szansę, ale źle z
niej skorzystałeś. Drugiej nie będzie.
Czarnielot wracał do domu
piechotą. Był zdruzgotany i wściekły na cały świat…