24 sierpnia, 2024

Bajka upalna (Wakacyjne bajki 8.)

Było samo południe. Kawka Pianka sfrunęła na pożółkły przedwcześnie, ledwo dyszący trawnik i spojrzała na ulicę. Nie było deszczu, a asfalt parował! – Co jest? – zdziwiła się całkiem serio. Z tego gorąca w oczach mi coś … nie tego…? Ruszyła wolnym krokiem ku drodze, chociaż wiedziała od mamy, że to słaby pomysł, ale ciekawość zwyciężyła. Gdy tylko postawiła jedną łapkę na krawężniku … - Ajaj! Parzy! - wrzasnęła aż stado srok poderwało się do lotu. Zerknęła jeszcze raz i wyraźnie dostrzegła falujące pasma przezroczystego czegoś. Było dziwnie cicho, świat tańczył, a spokój i pustka trochę przerażały. - To wszystko z gorąca, dość eksperymentów, muszę się natychmiast ochłodzić, no i poszukać wszystkich, a może, o zgrozo, już się rozpłynęli zupełnie? Odpędziła tę natrętną myśl, wzbiła się w powietrze i po chwili dostrzegła nieopodal szumiącą osiedlową fontannę. Wylądowała zbyt gwałtownie na dość szerokim, kamiennym obrzeżu i znowu wrzasnęła, bo ono parzyło tak samo jak asfalt. Zszokowana wskoczyła do wody, otrzepała piórka, zanurzyła dziobek… - Ale miło… tego mi było trzeba… Woda była wprawdzie trochę za ciepła, ale nie można mieć wszystkiego! Kąpiel szła w najlepsze! Po dobrej chwili orzeźwiona poczłapała w szuwary obrastające fontannę i zaczęła czyścić piórka. Schyliła głowę i wtedy dostrzegła pod kępą traw panią Żabkę, która wachlowała się liściem mniszka. - Chyba jest zbyt sucha, jak na żabę… - zamyśliła się Pianka. Zerknęła w górę, a tam, w zwiniętych listkach lilii tygrysiej dostrzegła rodzinę pajączków, które zdążyły już zamontować wokół cienistego miejsca swoje sieci. W głębi, na pniu rosnącego pod murem cisu przycupnęły muchy i gdyby nie to, że od czasu do czasu podfruwały i cicho brzęczały, nikt nie zauważyłaby ich na pewno. – A gdzie ptaki? Też znalazły kryjówki? I nie pochwaliły się? – myślała w popłochu.

- Ej, Pianka! Dawaj do nas! Fajne wietrzenie tu mamy:) Gdzie byłaś, szukaliśmy cię!

- Ja? Ja widziałam coś strasznego! Cały świat faluje, chyba zaraz się rozpłynie! I co my teraz zrobimy? – darła się z dołu podróżniczka.

- Oj tam, oj tam… zwykły upał, gorące powietrze unosi się w górę i wydaje ci się, że świat płynie… Nie słuchało się na lekcjach pana Kruka?

- Ja… No, ja… Ja akurat na jego lekcjach musiałam ratować małe robaczki, które zagubiły się w trawie… I muchy… i …

Głośny śmiech kawek rozdarł powietrze i sprawił, że cały ptasi, płazi, no i owadzi świat wystrzelił w górę, ale po chwili wszyscy wrócili do swoich kryjówek, nawet nie trzeba było nic mówić, konfabulacje Pianki były przecież legendarne:)

– Nic się nie bój, z nami nie zginiesz, no dalej! – popisywał się jej kolega Dziubuś.

Pianka usadowiła się obok przyjaciół, ale do końca dnia strzelała fochy, bo wydawało jej się, że o tej kompromitacji to już nigdy nie dadzą jej zapomnieć. A wszystko przez ten upał!

12 sierpnia, 2024

Bajka w podróży (Wakacyjne bajki 7)



Lato panowało w najlepsze. Rozwijało kwiaty, pachniało, powiewało i bujało się na huśtawce. Sprawiało, że wszyscy byli w ruchu i byli szczęśliwi! Ojoj, chyba jednak nie wszyscy! Zdecydowanie – nie! Lato zerkało kątem oka na kolorowe panny Kamieniczki widoczne po drugiej stronie rzeki. Patrzyło, jak odbijały się w wodzie, błyszczały, falowały lekko i wyglądały po prostu uroczo. Czy mogły nie być szczęśliwe? Chyba mogły… Spoglądały skrzydłami okien w dół i wcale nie błyskały radośnie.

- Co robić? – szepnęło Lato całkiem do siebie, zupełnie zbite z tropu, bo przecież chciało uszczęśliwić wszystkich.

- No jak to, co? To oczywiste! – zawołała zabawna postać w oryginalnych turkusowych trampkach i w słomianym kapeluszu.

- Kim jesteś? – zapytało zdumione Lato.

- Ja? Naprawdę nie wiesz?! Jestem Bajką w podróży!

- Aaaaa, no to wszystko jasne! Jaki masz pomysł? Przecież nie wyczarujemy Kamieniczkom nóg i plecaków, bo z miasteczka zostałyby fundamenty!

- No pewnie, że nie. Tyle czasu stoją w jednym miejscu, że sama nauka chodzenia potrwałaby do przyszłej wiosny!

- To fakt! Więc co robimy?

- Zatrudnimy specjalnych korespondentów podróżnych!

- Ludzi chcesz w to mieszać? Słabo to widzę!

- Gdzież tam ludzi! Chyba by nie zrozumieli…

- No to kogo... - Lato przerwało, podniosło głowę i zdumiało się. Słońce świeciło przecież w najlepsze, na niebie ani chmurki, a wszystko nagle pociemniało.

- Szanowne Lato, przedstawiam Wakacyjne Cienie Podróżne!

- A witam, witam! Co u Was? I jak możecie pomóc?

- Ja opowiem! – wyrwała się Bajka.

- Niech one mówią! Ogarnij się! – Lato skarciło Bajkę, ale nie mogło ukryć radosnego uśmiechu.

Docenione przez Lato Cienie zbiły się w gładki kłębek. Najgłębszy z nich przemówił:

- Kiedy Słońce będzie biegło po niebie i my pobiegniemy z dachów kamieniczek na sam koniec miasta. Wrócimy razem ze Zmierzchem na wszystkie uliczki i opowiemy pannom Kamieniczkom, co widziałyśmy. Zapytamy też, co mamy zaobserwować następnego dnia!

- To świetny plan! Do dzieła!

Od tego dnia wieczorami słychać w każdym miasteczku wesołe szepty, śmiechy i nawet pokrzykiwania, jakby echo rozmawiało samo ze sobą. A to właśnie Cienie i Kamieniczki rozprawiają o wszystkim, co się właśnie zdarzyło. Ostatnio nawet Ptaki zaczęły wtrącać do opowieści swoje trzy ziarnka:), bo przecież podróżują dalej niż Cienie, więc mają mnóstwo ciekawostek do wyśpiewania:)

A Lato buja się jak co dzień, zerka ciekawie spod oka na złote błyski radosnych Kamieniczek i niczego mu więcej do szczęścia nie trzeba.