Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyścigi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyścigi. Pokaż wszystkie posty

13 lutego, 2021

Bajka Trelifiolki (Ptakoteka 5.)

Czerwony kolor podobno zawsze jest w modzie. I wzór w kropeczki też. Podobno również krótkie fryzury są na czasie i pasują osobom nieprzeciętnym…

Trelifiolka miała to wszystko… a jakże… Cóż z tego, skoro i tak wszyscy traktowali ją po macoszemu, jak dziecko po prostu. Nikt nie brał na poważnie jej opowieści o tym, że planuje zostać zawodowym kierowcą autolotów wyścigowych. Krewni mówili bezradnie: -Oj… i na tym zwykle rozmowa o planach Trelifiolki się kończyła.

Kiedy już nawet spacery z Płaskuszkiem przestały jej poprawiać nastrój, zdarzyło się coś, co zmieniło jej życie. Otóż, wczesnym rankiem, wracając z lasu z koszykiem malin, usłyszała cichy szum silnika! Rozejrzała się i dostrzegła na horyzoncie małą kropeczkę, która po krótkiej chwili była już jak jajko… melon… dynia… balon i aaaach… wielki sportowy autolot!

Trelifiolka błyskawicznie oceniła tor lotu i stwierdziła, że miejscem lądowania musi być polana przy Jeżynowym Zagajniku. Miała bardzo krótkie nóżki i jeszcze krótsze skrzydełka, więc o szybkim locie nie było mowy, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie, że ukryła w przepasanej kieszeni swojej aksamitnej, czerwonej sukienki kilka okruchów magii pozostawionych przez wróżki. To było to! Po chwili stała już obok maszyny, z której wyskoczył zręcznie ktoś ubrany w błękitny kombinezon w kropki! Tak, w k-r-o-p-k-i!

To musi być znak, magiczny znak, przemknęło przez głowę Trelifiolce, więc uśmiechnęła się w zachwycie i wtedy usłyszała:

-Cześć, jestem Kropaczek! Przyleciałem poćwiczyć przed Wielkim Wyścigiem Autolotów. Wasza wyspa jest taka spokojna, no i wszyscy tu latają, więc mam nadzieję, że znajdę pomocnika. I wesoło się uśmiechnął.

- Ja…, ja… się znajdę…, ja będę pomocnikiem…

-Chyba pomocniczką, stwierdził wyraźnie rozbawiony Kropaczek, po czym dorzucił: -Spoko, nadasz się!

Od tego dnia każdą wolną chwilę spędzali w warsztacie i na treningach, to znowu na treningach i warsztacie. Po kilku tygodniach Trelka znała maszynę jak własną szkatułkę na kropki! Miała też za sobą pierwsze treningowe loty, a Kropaczek chwalił ją bezustannie, przysięgając, że takiego talentu jeszcze na archipelagach nie było!

W przeddzień Wielkiego Wyścigu zdarzyło się to piekielne: I nagle…. Kropaczek rozchorował się na amen. Miał gorączkę, kaszel i bredził coś o nieoszlifowanym diamencie. Pod wieczór Trelifiolka otrzymała elektryzującą, ekspresową wiadomość z Zamku. Nie wiedziała, co właściwie ma odpowiedzieć na niespodziewaną propozycję. Kiedy jednak przypomniała sobie pobłażliwość tych, którzy nigdy w nią nie wierzyli, od razu podjęła decyzję.

Nie była jedyną dziewczyną wśród uczestników Wielkiego Wyścigu Autolotów. Była jednak jedyną, która pierwszy raz startowała w tej imprezie.

Co było dalej? To przecież bajka, więc to jasne jak słońce! Trelifiolka stanęła na podium! Zdobyła srebrny medal i stałe miejsce w zespole Kropaczka. To ją uszczęśliwiło. Miała jednak problem z odebraniem gratulacji od krewnych, bo zaniemówili ze zdumienia i jakoś ten stan nie mijał… Czyżby jakieś okruchy magii zadziałały?