Pierwszy usłyszał ją Ołówek.
-Przestań, stop! Nie chcę kuracji odchudzającej! Już czuję, że w kartce robi się dziura! -wrzeszczała wniebogłosy Gumka Myszka. Cały rysunek na nic! Katastrofa!
Ołówek nachylił się i krzyknął: - Czerwona! Szybko! Artysta tworzy!
Czerwona Kredka już turlała się po stole. Uwielbiała, gdy coś się działo. Potrafiła w jednej chwili narysować czułe serce albo zachodzące słońce, a nawet płomienie ogniska, ale najchętniej malowała motory, wyścigówki i pojazdy kosmiczne. Zanim Ołówek zdążył się do niej doturlać, już tańczyła w dłoni Twórcy. W dół! W górę! Na boki!
- Ej! Gdzie! Ta kreska jest krzywa! Ja rysuję tylko ślicznie, prościutko, stój!- wydzierała się zupełnie purpurowa ze złości.
Za chwilę wylądowała w pudełku, potrącając Niebieską i Pomarańczową.
- Wiesz Ołówek, ja do tego ręki już nie przyłożę, to bohomaz po prostu.
- Ciiiii, szepnął Ołówek, do pokoju weszła Mama. Podniosła kartkę i westchnęła:
Gumka spojrzała na Ołówek i ochoczo krzyknęła:
- Beze mnie nic by nie stworzył! Czerwona odparła zaczepnie: -Bez Ciebie? Też coś, to ja tak pięęęęknie wypełniłam kadłub tego… czegoś!
- Ołówek spojrzał na nie z góry i stwierdził: -Szkic należy do mnie!
Na te słowa całe pudełko z kredkami zatrzęsło się od wesołego śmiechu.