Smok
Biblioteczny uwielbiał wyprawy na Ziemię. Bez żalu opuszczał Archipelagi
Szafirowego Jeziora. Zwykle zapuszczał się tam, gdzie akurat na Ziemi panowała
zima. Dlaczego? To proste! Zimą zmierzch szybko zapada, więc ludzie zostają w
domach, a on może wtedy zaglądać przez okna i patrzeć, jak spędzają czas.
Wyprawy na Ziemię były niezwykle emocjonujące. Gdy zbliżał się do wybranego miasteczka lub wioski, rzucał zielony cień, a ludzie patrzyli w górę i mówili: - O, zaraz będzie padał śnieg, niebo tak pociemniało… A Biblioteczny chichotał wtedy cichutko, żeby wyglądało, że zamieć nadciąga. Czasem było mu trochę głupio, że tak straszy ludzi, ale miał w tym swój cel. Wtedy już na pewno nikt nie wybierał się na wieczorny spacer, tylko wszyscy łapali za książki i czytali, popijając rozgrzewające herbatki, a on mógł czytać te książki razem z nimi do woli:)
Niestety, jest i
ciemna strona wypraw Bibliotecznego. Otóż, upodobał sobie komiksy! Te kolorowe.
Uwielbiał obrazki, które mówiły więcej niż niejedna powieść. Wcale nie musiał się
trudzić czytaniem. Oglądanie mu wystarczało. Choć Smofesor wyjaśniał mu, że tekst
czasem opowiada to, czego nie widać na obrazkach, to on wiedział swoje. Gdy
któryś komiks bardzo mu się spodobał, jak chociażby „Most Heksagon” – pożyczał
sobie egzemplarz i oddawał przy najbliższej wizycie. Ludzie mówili wtedy: -
Gdzie znów zapodział się mój komiks! I wracali do swoich zajęć, a po tygodniu
krzyczeli odkrywczo: - O! Tu jesteś! Czemu Cię wcześniej nie widziałem!
Biblioteczny śmiał się wtedy w głos, zachwycony swoim psikusem.
Kiedy na Smoczej
Wyspie było dużo zajęć, bo trzeba było siedzieć w bibliotece i od rana do wieczora wypożyczać małym
smokom smocze książki, wtedy Biblioteczny tęsknił za swoimi wyprawami. Poprosił więc kiedyś
malarkę Alis, żeby namalowała mu miasto okryte jego zielonym cieniem, z
mnóstwem złotych światełek w oknach, za którymi ludzie przewracają strony
swoich cudownych książek. Obraz zawisł na głównej ścianie Smoczej Biblioteki i stał
się ulubioną ścianką do zdjęć małych i dużych smoczych czytelników.
Może i Wam kiedyś zawieruszyła się gdzieś książka? Jeśli tak, to już wiecie, gdzie i z kim była:)